czwartek, 24 stycznia 2008

L'Arc~en~Ciel - Finale

Cicho obejmuję omdlewające, ulotne piękno,
ostrożnie, aby go nie zniszczyć.
Szukam jej w kryjówce księżyca.
Czuję ból przeznaczenia.
Ignoruję uczucie, że ktoś patrzy.
Dotknąłem tych wypełnionych smutkiem ust.



Wśród promieni światła
Ja twarz końca
Jest zbyt jasno, aby zobaczyć jutro.
Odwracasz się, przechodzisz przez czas,
patrzysz wciąż jak niewinna mała dziewczynka.

Obudzisz się w moich ramionach
Twój smutek jest niefortunny
Kochając cię do granicy szaleństwa
Zostań przy moim boku na zawsze,
wtedy nigdy nie będziemy rozdzieleni.

Kolorowy w deszczu grzechu
kontynuuję spacer jałową drogą.
Nikomu nie pozwolę dotknąć tej miłości,
Będę gotów przeciwstawić się bogu.

Do góty nogami w lustrze
twój uśmiech staje się prawdziwym uśmiechem,
Przetnę tę nić,
która trzymała razem twoje sny.

Do wieczności tonącej w tej modlitwie
machającej na powierzchni wody bez odpowiedzi
Nie mogę cię ocalić, kiedy
rozpadasz sie na kawałki,
wiec kładę cię spać.

Wśród promieni światła
Ja twarz końca
Jest zbyt jasno, aby zobaczyć jutro.
Odwracasz się, przechodzisz przez czas,
patrzysz wciąż jak niewinna mała dziewczynka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz